Tak, wiem. Długo nie wstawiałam kolejnego rozdziału. Można chyba powiedzieć, iż to z lenistwa, ale to nie do końca tak, że mi się nie chce. Po prostu ostatnio w moim życiu dużo się dzieje, więc nie siedzę ciągle w domu i nie pisze kolejnych postów...
Niektórzy mogą powiedzieć, że w mojej książce za mało się dzieje, dlatego przypominam, to książka obyczajowa! Do tego za kilka rozdziałów będzie taki ,,wybuch", który odwróci losy całej książki. Ale więcej wam już nie zdradzę... :)
NIEDŁUGO ZOSTANIEMY PARĄ...
Nareszcie nasza baza. Doładowuję się na 100% i jadę napaść na bazę przeciwnika. W drużynie jestem wraz z Rafałem. Nie do końca wiemy, kto jest wrogiem, ale to chyba dwaj na oko dziesięcioletni chłopcy. Przegrywam z nimi. Widać, że dość często tu chodzą. Zabawa jest naprawdę świetna, nie żartuję. Nawet dla takiej osoby jak ja. Jeden strzał odbiera 25% życia. By grać dalej, jak pewnie się domyślacie, trzeba wrócić do swojej bazy. Teraz ja muszę w kogoś strzelić! Jadę jak najszybciej za czerwonym światłem. Dojeżdżam i znienacka zabijam obu chłopców. Są zdziwieni. Później jak najszybciej uciekam. W naszym schronisku natrafiam na Rafała.
- Jak Ci idzie? - szepczę.
- No nieźle... - uśmiecha się. - A tobie?
- Lepiej żebyś nie wiedział - i oboje wybuchamy śmiechem.
***
Nagle dzwoni donośny dzwonek. To już koniec. Nie wiem gdzie jest wyjście. Wtedy Rafał łapie mnie za rękę. Moje serce zaczyna szybciej bić, a oddech staje się niespokojny. Wyrywam swoją rękę. On rozczarowany spogląda na mnie a później szepcze:
- Za mną.
I jadę za nim. Rzeczywiście po chwili jesteśmy w barze. Ściągamy i oddajemy sprzęt.
- Chcesz coś do picia? - pyta Rafał.
- Colę - odpowiadam.
- Poproszę dwie puszki Coli - zwraca się do obsługującego.
Bierzemy nasze napoje i siadamy przy dwu osobowym stoliku.
- Nic o tobie nie wiem - odzywa się.
- Nie do końca, jest co o mnie wiedzieć - spuszczam wzrok.
- Bez przesady! Czym się interesujesz? - nie daje za wygraną.
- Emm... Lubię czytać. Co? Wszystko, czasami sięgam po Hemingway'a a czasami po książki dla nastolatek. Teraz czytam ,,Igrzyska Śmierci".
- Czytałem to! Mimo, że dla ,,gimbusów" to dość dobra książka - uśmiecha się.
- To akurat prawda. A ty? Czym się interesujesz? - pytam.
- Pewnie, się nie spodziewałaś, ale kocham tańczyć i grać na pianinie.
- Serio? Haha, wybacz ale mnie to trochę bawi. Myślałam, że ze sportów to raczej grasz w nogę, albo w koszykówkę. Na pocieszenie powiem ci, że ja też kiedyś tańczyłam. Ale wypadek zrobił swoje...
- Tak, wiem. Co tańczyłaś? - robi wielkie oczy i nie może wyczekać odpowiedzi.
- Disco dance - śmieję się.
- Co cię bawi? - pyta widocznie zaskoczony.
- To, że jesteś tak bardzo wszystkiego ciekawy.
- No cóż - odpowiada. - Jeżeli niedługo mamy zostać parą - wzrusza ramionami, a ja delikatnie uderzam go łokciem. - Ała! - krzyczy i ponownie wybuchamy śmiechem.
- Która godzina? - pytam. Spogląda na zegarek i mówi:
- Piętnasta trzydzieści - odpowiada. - Ups, chyba muszę iść...
- A to czemu? - pytam zaciekawiona. Myślałam, że takie osoby jak Rafał mają mnóstwo czasu, bo w domu wszystko za niego robią.
- Mam jakąś tam imprezę dla znajomych moich rodziców i muszę tam być. O siedemnastej się zaczyna, ale mam pomóc w przygotowaniach - spuszcza delikatnie głowę.
- Ah, okej. To ruszamy?
- Ruszamy - i w tym momencie nie pytając mnie o zgodę, łapię za rączki u wózka i zaczyna mnie pchać. Oczywiście nie zaprzeczam mu, bo to by było niegrzeczne, a to pierwsza osoba która stwierdziła ,,że niedługo zostaniemy parą".